Korespondencja własna z Włoch
Narty nie dla wszystkich
Chociaż narciarskie stoki w Polsce są coraz lepiej przygotowywane, rośnie też liczba tras i wyciągów, to jednak spora rzesza osób wybiera się narty do Austrii, Włoch, Niemiec, Szwajcarii. Wielu upodobało sobie stoki we Włoszech, które są znakomicie przygotowane, a liczba tras i wyciągów sprawa, że nie ma tłoku i długiego oczekiwania w kolejkach. Setki kilometrów tras narciarskich, malownicze alpejskie krajobrazy, włoska kuchnia - to tylko kilka z wielu powodów, dla których miłośnicy nart i snowboardu na zimowy urlop wybierają właśnie Dolomity. Do tego stoki witają narciarzy pięknym słońcem, którego we Włoszech nie brakuje. Niestety pandemia koronawirusa skutecznie ograniczyła możliwość szusowania w Alpach czy Dolomitach. Do tego brak śniegu w tym roku zmusił właścicieli wyciągów do sztucznego naśnieżania stoków. Przyjemność szusowania w Włoszech nie jest dla wszystkich. Przede wszystkim trzeba wypełnić cyfrowy formularz lokalizacyjny (Digital Passenger Locator Form EU PLF). W przypadku problemów technicznych można ją zastąpić wersją papierową. Kartę należy mieć zawsze przy sobie, najlepiej też w wersji drukowanej. Należy posiadać cyfrowy Certyfikat Covid UE (zwany również jako Paszport Covidowy lub Super Green Pass) wykazujący ukończenie cyklu trzech szczepień. Oczywiście można by próbować dostać się do Włoch bez tych dokumentów, ale niestety bez ważnego green passu niemożliwe będzie nabycie skipassu, który umożliwia korzystanie z wyciągu.
Bez green passu ( najlepiej zainstalowanego w postaci aplikacji w telefonie) niemożliwe będzie wejście do hotelu ani do restauracji, nie można usiąść też w ogródku restauracji. Niezaszczepieni nie wsiądą do autobusu. W większości lokali zainstalowane są specjalne czytniki, które czytają kod QR i drukują potwierdzenie naszego zaszczepienia. W innym przypadku taki dokument sprawdza obsługa. Na stoku, a głównie przy wyciągu konieczne jest noszenie maseczek FFP2 na co zwraca uwagę obsługa i często Carabinieri i Policja, którzy kontrolują posiadanie wspomnianego green passu. Kary za brak są dotkliwe, dlatego Włosi przestrzegają tego reżimu. Podobnie jak konieczność noszenia maseczek na ulicach i oczywiście w sklepach i restauracjach.
Restrykcje są daleko idące, bowiem bez odpowiedniej liczby szczepień Włosi nie mogą pracować, a za siedzenie w domu nikt im nie płaci. We Włoszech obowiązują nie tylko restrykcje ogólne, ale i regionalne. Kraj został podzielony na cztery strefy ze względu na liczbę zakażeń: białą, żółtą, pomarańczową i czerwoną - w każdej z nich obowiązują inne zasady. Warto dodać, że liczba zaszczepionych we Włoszech jest w granicach 86 %. Włoski rząd podjął, bowiem decyzję o wprowadzeniu obowiązku szczepień przeciw COVID-19 dla osób powyżej 50 lat. Mimo regularnej aktywności antyszczepionkowców większość Włochów uznaje przepustki Green Pass za właściwe rozwiązanie. Z sondażu Demos przeprowadzonego dla dziennika "La Repubblica" wynika, że 78 procent ankietowanych uważa przepustkę za "środek niezbędny do ochrony zdrowia obywateli", a tylko 18 procent twierdzi, że to ograniczenie wolności obywatelskiej. Cztery procent nie ma zdania lub nie odpowiedziało. Jeszcze w styczniu br. aby wjechać do Włoszech konieczne było wykonanie testów antygenowych. Od 1 lutego br. zniesiono ten obowiązek, ale pozostała konieczność zaszczepienia się trzema dawkami. Osoby planujące wyjazd na narty do Włoch w 2022 r. muszą przygotować się też na ważną zmianę przepisów. Od 1 stycznia 2022 r. wszyscy narciarze i snowboardziści korzystający z włoskich stoków będą musieli posiadać ubezpieczenie od wypadków. Ubezpieczenie będzie można kupić razem ze skipassem - na jeden dzień (ok. 2,5 euro) lub od razu na cały pobyt. Za brak ubezpieczenia grozi natychmiastowe odebranie karnetu i kara w wysokości od 100 do 150 euro. Obowiązek posiadania ubezpieczenia nie dotyczy nart biegowych. Dodatkowo wszyscy narciarze i snowboardziści poniżej 18 roku życia muszą na stoku nosić kask. Na stokach będą prowadzone kontrole trzeźwości. Za jazdę po alkoholu lub narkotykach grozi mandat od 250 do 1000 euro.