Ta kadencja była czasem rozwoju regionu tarnowskiego. Dlatego dalej wspólnie kontynuujmy to, co dobre
Rozmowa z Józefem Gawronem, wicemarszałkiem województwa małopolskiego
- Dobiega końca kadencja samorządu wojewódzkiego. Dość specyficzna kadencja…
- Rzeczywiście. I to z kilku powodów. Mamy za sobą pandemię, niemal za ścianą toczy się wojna na Ukrainie. Kadencja z powodów kolizji terminów wyborczych została wydłużona o pół roku. To wymagało przewartościowania pewnych planów.
- Ale z takimi problemami borykały się również inne samorządy w kraju.
- Zgoda. Ale Małopolska te turbulencje odczuła dużo mocniej. Prosty przykład. Telewizja BBC relacjonuje z krakowskiego Rynku, jaka jest sytuacja na froncie. To od razu odstrasza turystów przed odwiedzinami. Rozmawiałem niedawno z panem Kazimierzem Kurczabem, dyrektorem tarnowskiego muzeum, który mówił mi, że z powodu pandemii drastycznie spadła liczba turystów z Japonii, którzy całymi autokarami odwiedzali Zalipie na Powiślu a później reklamowali ten uroczy zakątek w świecie. Takie mamy fakty. Ale nie wpadajmy może w defetyzm.
- No to w takim razie optymistycznie. Tak zwanych pomnikowe inwestycje z lat 2018-2023?
- Bez wątpienia najbardziej widoczne są te drogowe czy infrastrukturalne.
- Bo najbardziej rzucają się w oczy i są najdroższe?
- Też, ale jeśli są przy okazji dobrze wykonane, a te zrobione przez nas są, służą wszystkim przez lata. Niedawno oddaliśmy do użytku połączenie węzła autostradowego autostrady A4 w Wierzchosławicach z mościcką Strefą Aktywności Gospodarczej. Przez ponad dekadę nasi poprzednicy próbowali wziąć się za bary z tym problemem. Bezskutecznie. Przecież to urągało przyzwoitości i wszelkim zasadom bezpieczeństwa, że TIR-y przemykały między prywatnymi domami. A teraz mamy piękny most, najdłuższy w Małopolsce i jeden z najdłuższych w kraju. Mierzy on, przypomnę, 813 metrów. Wartość całej inwestycji to ponad 170 milionów złotych. Dalej, nasze nowe okno na świat w kierunku stolicy. Most w Borusowej, łączący Małopolskę z województwem świętokrzyskim. Długość? Siedemset metrów. Wartość - 27,5 mln zł. To takie pierwsze skojarzenia. Ale jeśli jednym z naszych priorytetów jest poprawa bezpieczeństwa i komfortu jazdy dla kierowców, to trzeba też myśleć o inwestycjach nieco mniejszego kalibru, ale bardzo ułatwiających życie lokalnej społeczności.
- Na szczęście w zapomnienie odchodzi horror drogowy, który przeżywali mieszkańcy Tuchowa czy Dąbrowy Tarnowskiej, gdy strach było wyjść z domu.
- A wkrótce z ulgą odetchną mieszkańcy Szczurowej, Hubienic czy Kozłowa. Bardzo chcielibyśmy wyprowadzić ruch ciężkich samochodów czy tranzytu również w Lisiej Górze. W planach jest także drugi i trzeci etap budowy połączenia drogowego łącznika autostrady w Bochni z drogą 94, czy węzła w Brzesku. Bardzo się cieszę, że udało się rozbudować drogę 973 na odcinku Żabno - Kozłów.
- Ambitnie. Jest tylko mały problem. Pieniądze. To nie są tanie inwestycje. I raczej trudne do udźwignięcia przez samorząd wojewódzki.
- Nie są tanie, bo rozmawiamy globalnie o setkach milionów złotych. Ale to nie jest tak, że za całość robót płaci urząd marszałkowski. Na przykład do łącznika w Wierzchosławicach dołożył się powiat tarnowski, miasto Tarnów czy gmina Wierzchosławice. Przecież tamtędy będą jeździć wszyscy. Najważniejsze było napisanie dobrego projektu i lobbing w Warszawie, gdzie dzielone są środki z budżetu państwa. Tu serdecznie chciałbym podziękować szczególnie paniom posłankom Annie Pieczarce czy Józefie Szczurek-Żelazko za bardzo wielkie zaangażowanie. A panu ministrowi infrastruktury Andrzejowi Adamczykowi za przychylność i docenienie naszej pracy na etapie przygotowania inwestycji i pisania wniosków.
- Można odnieść wrażenie, że oczkiem w głowie zarządu województwa są twarde inwestycje związane z szeroko pojętą komunikacją. Sukcesywnie rozbudowywany jest tabor Kolei Małopolskich.
- Tak. Żyjemy w czasach, kiedy mobilność i szybkie przemieszczanie się nie jest czyimś atutem, ale wprost koniecznością. Właśnie złożyliśmy ofertę na zakup 25 nowych pociągów do 2027 roku. Pozwoli to zagęścić sieć połączeń między poszczególnymi ośrodkami w naszym województwie. Patrząc na nasz region tarnowski. Rozmawiałem z osobami dojeżdżającymi pociągiem do pracy, sam zresztą też jechałem tym o 6.37. Jest on niemiłosiernie przepełniony. I tam aż prosi się o drugi skład. I taki będzie. Dalej, pociągi wyjeżdżające z Krakowa w godzinach szczytu. Obłożenie jest bardzo duże. Bardzo cieszymy się, że nasi mieszkańcy doceniają jakość naszych pociągów, ogrzewanych, klimatyzowanych, punktualnych. Ale równie zależy nam na komforcie podróżowania. I stąd pomysł powiększenia taboru. Stare „patatajki”, które przez lata jeździły po naszych torach, można już oglądać w muzeum kolejnictwa, ich czas w Małopolsce definitywnie się skończył.
- Koleje kolejami. Ale na mapie Małopolski są wciąż miejscowości wykluczone komunikacyjnie. Dojazd do stacji kolejowych z niektórych wsi jest niemal wyprawą. Tu takim przykładem jest choćby Powiśle Dąbrowskie, które po likwidacji „szczucinki” cofnęło się cywilizacyjnie.
- Nie zgodzę się. Kiedyś tak było, owszem. Ale od dłuższego czasu, między innymi na tym terenie, prężnie rozwijają się Małopolskie Linie Dowozowe, działające pod szyldem Kolei Małopolskich. Od tego roku mieszkańcy już ośmiu gmin powiatu tarnowskiego – Tarnów, Lisia Góra, Pleśna, Rzepiennik Strzyżewski, Skrzyszów, Wojnicz, Zakliczyn i Ryglice będą mogli korzystać z tych połączeń. Przypomnę, że w 2020 Koleje Małopolskie uruchomiły linię łączącą Tarnów – Nowy Sącz, która obsługuje mieszkańców Tarnowa, Gminy Tarnów, Wojnicza i Zakliczyna. W 2022 roku uruchomiono linię łączącą Tarnów z Wysową Zdrój, która obsługuje mieszkańców Tarnowa, Gminy Tarnów, Tuchowa, czy też Rzepiennika Strzyżewskiego. We wrześniu 2023 roku ruszył cały system linii obsługujących mieszkańców Gminy Tarnów, Pleśnej oraz samego Tarnowa. Od stycznia tego roku zmienił się także przebieg linii, która obecnie jedzie na trasie Wietrzychowice – Brzesko. W 2024 roku na terenie powiatu tarnowskiego będą funkcjonowały w sumie aż 24 linie. W marcu natomiast planowane jest uruchomienie linii dla mieszkańców gminy Ryglice oraz Skrzyszowa w kierunku Tarnowa. Również w pierwszym kwartale tego roku w planach jest uruchomienie połączenia Łękawica – Tarnów, Pogórska Wola – Tarnów dla mieszkańców Gminy Skrzyszów.
- Od 1 stycznia dla podróżujących ponownie dostępny jest także dworzec autobusowy w Tarnowie, w swojej dawnej siedzibie, obok dworca kolejowego.
- To prawda. Udało nam się porozumieć z panem Mądlem, właścicielem nieruchomości i z peronów autobusowych będzie realizowanych 1900 odjazdów miesięcznie, realizowanych przez siedem linii.
- Miastu jednak kilka lat temu ten wyczyn się nie udał, po budynku przy ul. Dworcowej hulał wiatr.
- Bo do tanga trzeba dwojga. Nie wnikam, czemu tak się stało, ale było to ewidentnie ze szkodą dla mieszkańców. My z porozumieniem się z właścicielem nie mieliśmy problemów. I mamy ładną halę dworcową, perony, nowoczesny tabor. I wizję, jak rozbudowywać sieć połączeń, o czym już wspominałem.
- Mówi się, że Tarnów to drugi - po Krakowie – to najważniejszy ośrodek w Małopolsce…
- To prawda.
- Tylko czy to się przekłada na dowartościowanie finansowe?
- W tej kadencji na pewno tak.
- Sugeruje Pan, że wcześniej było z tym różnie?
- Nie, niczego nie sugeruję. Nikomu też z radnych czy osób zasiadających w poprzednich zarządach województwa nie odmawiam dobrej woli. Tylko może czasem coś nie zaiskrzyło. Może była to kwestia braku komunikacji, spójnej wizji, myślenia wybiegającego dalej niż poza jedną kadencję. Nie wiem. Ocenią to mieszkańcy. My, jako ludzie Zjednoczonej Prawicy, się bronimy tym, co zrobiliśmy.
- Co powinno być priorytetem dla stolicy subregionu, czyli Tarnowa w najbliższych latach?
- Na pewno powstanie uniwersytetu. Dużo rozmawialiśmy o inwestycjach drogowych czy komunikacyjnych. Jednak te twarde projekty muszą nieść za sobą wartość dodaną. Czyli, mówiąc najkrócej, taką, że droga nie będzie biegła w przysłowiowe pole a na wyższą uczelnię. Zauważmy, że w Stanach czy na Wyspach najlepsze uczelnie znajdują się z dala od wielkich aglomeracji, z którymi są jednak bardzo dobrze skomunikowane. Posiadanie dobrej uczelni niesie za sobą walor miastotwórczy. Mogę wykształcić się w Tarnowie, mieszkać w jego pobliżu lub w samym mieście, a pracować w Krakowie lub zdalnie. Dziś odległość nie jest problemem.
- Powstanie kierunku medycznego ożywiłoby, pchnęło na nowe tory rozwój Akademii Tarnowskiej?
- Bez wątpienia tak. Mamy w kraju deficyt lekarzy. Ogarnięta jest sytuacja kształcenia pielęgniarek. Ale z lekarzami, szczególnie specjalistami mamy problem. Dobrej klasy medyka nie wykształcimy w rok. To długotrwały proces.
- Jakie są atuty Tarnowa w tym względzie?
- Mamy Szpital Wojewódzki św. Łukasza, którego flagowym okrętem na światowym poziomie jest choćby neurochirurgia, którą kieruje prof. Andrzej Maciejczak. Jesteśmy organem prowadzącym dla tej placówki. W Brzesku mamy uznanych ortopedów. Swoje podwoje dla rozwoju wspomnianego kierunku obiecał otworzyć pan Marcin Kuta, który kieruje „Szczeklikiem”. Ale medycyna to nie jedyny kierunek, jeśli chodzi o rozwój przyszłego uniwersytetu. Po sąsiedzku mamy Grupę Azoty, na której można byłoby realizować unikatowe badania z dziedziny chemii. Są Zakłady Mechaniczne – potentat branży zbrojeniowej. Otoczenie przyszłego Uniwersytetu Tarnowskiego jest zatem bardzo przyjazne. I trzeba to wykorzystać.
- Praca pracą, ale do zagospodarowania pozostaje czas wolny. Każdy ma jakieś potrzeby, związane ze sportem, kulturą, przebywaniem między ludźmi.
- To prawda. Trzeba wyważyć w tej kwestii proporcje. Piękno Małopolski absolutnie nie podlega dyskusji. By wartościowo i aktywnie wypocząć można jechać na narty do Krynicy czy Zakopanego. W porządku. Ale bliżej mamy Pogórze Ciężkowickie i Jurasówkę czy zlokalizowany nieopodal Park Krajobrazowy - idealne miejsce na rodzinne spacery. A Jamna, a Pasmo Brzanki? Dla miłośników historii – tarnowskie muzeum z unikatową kolekcją obrazów czy zakupioną niedawno przez zarząd województwa kolekcją porcelany Sanguszków. Jest pięknie odnowiona baszta w Czchowie, jest wspomniane Zalipie na Powiślu Dąbrowskim, kopalnia soli w Bochni, ciężkowicka Ścieżka w koronach drzew. Wszędzie tam staramy się, jako zarząd województwa, zostawić swój ślad. Ale jest jeszcze coś, co lokalnym społecznościom sprawia najwięcej radości.
- Mianowicie?
- Takie drobne z pozoru sprawy. Odnowiona kapliczka przydrożna, odremontowana remiza, która służy nie tylko strażakom-ochotnikom, którym z tego miejsca dziękuję z serca za ich poświęcenie. Ale choćby Kołom Gospodyń Wiejskich, które niejednokrotnie łączą pokolenia i pozwalają zachować dumę z tradycji przekazywanej przez pokolenia. To tak wydawałoby się mniej istotne kwestie, jak zakup strojów ludowych czy instrumentów muzycznych. A z większych inwestycji jednoczących lokalną społeczność? Budowa kompleksów sportowo-kulturalnych. Takich, jak ten, który ostatnio oddaliśmy w Gnojniku a wcześniej w Szczucinie. I tu najbardziej widać tę bliskość samorządu z mieszkańcami, na której tak bardzo nam zależy. Dlatego chciałbym Państwu życzyć jak najwięcej tych małych, codziennych radości. A nade wszystko zdrowia w 2024 roku. Do zobaczenia wszędzie tam, gdzie będziemy potrzebni naszym Małym Ojczyznom.