Jubileusz Zakładów Osprzętu Elektrycznego „Tarel”
Józef Sztorc jest właścicielem Firmy Tarel, która zajmuje się produkcją i sprzedażą m.in. osprzętu elektrycznego. Firma istnieje już 55 lat i jest jedną z najstarszych i najbardziej renomowanych w regionie. W poprzednim wydaniu SUPER Galicji pytaliśmy Józefa Sztorca m.in. o Jego drogę do sukcesu, jakie były jego wyzwania i sukcesy oraz jakie są główne produkty i usługi firm, którymi kieruje. Teraz zapytaliśmy o Jego działalność społeczną i polityczną.
- Jak Pan widzi przyszłość firmy, jakie nowe pomysły i projekty?
- No ciekawe pytanie do człowieka z takim bagażem doświadczeń. Pomysłów wiele, stale nowe, no bo stale musi się coś dziać. W „elektryce” opracowujemy i konstruujemy ciągle nowe produkty, wdrażamy je do produkcji i „wpuszczamy” w rynek. Gorzej jest na rynku spożywczym, bo brak rąk do pracy powoduje, że nie ma kto pracować przy zbiorach owoców, jak truskawki, maliny, wiśnie oraz warzyw jak kalafior, pomidor, brokuł, czy np. por i seler. Nie wszystko da się zrobić kombajnem i tutaj widzę zagrożenie dla rynku spożywczego, a te produkty zbierane maszynami to już nie jest to. Do tego dochodzi import truskawki np. z Peru czy Egiptu, koncentratów owocowych z Chin i innych, ale na razie póki co górujemy jakością i to nasza chluba. Flagowym zakładem spożywczym są Zakłady Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego „Hortino” Leżajsk w Leżajsku. Firma mieści się na terenie o powierzchni około 40 hektarów, który jest zabudowany halami produkcyjnymi i halami mroźniczymi. Trzeba go utrzymać w należytej kondycji no i płacić wielomilionowe podatki, z czego najbardziej są zadowoleni włodarze Leżajska.
- Jak Pan ocenia sytuację na rynku pracy Osób Niepełnosprawnych i jakie są Pańskie doświadczenia w tym zakresie?
- Tu muszę się pochwalić, że na tym polu posiadam dość duże osiągnięcia z czego jestem dumny. Z osobami niepełnosprawnymi zetknąłem się tak na poważnie w latach 80-tych ub. wieku, gdy moja córka miała bardzo poważny wypadek drogowy i ponad pół roku przebywania w szpitalach i klinikach pokazało mi to, jak wygląda opieka od wewnątrz, jak ci ludzie cierpią, są często lekceważeni i spychani poza nawias społeczny. Najpierw w 1993 roku utworzyłem w „Tarelu” Zakład Pracy Chronionej, gdzie dziś ponad 90% załogi to ludzie z I i II grupą niepełnosprawności, później utworzyłem Zakład Pracy Chronionej w Nakle nad Notecią, później status Zakładu Pracy Chronionej otrzymała firma Elektrotechnika. Najbardziej dumny jestem z utworzenia 20 lat temu Warsztatu Terapii Zajęciowej, jedynego w Polsce, który utworzyła osoba fizyczna – Józef Sztorc, za swoje pieniądze i swoim staraniem, który dziś wspaniale funkcjonuje i osiąga wspaniałe efekty w zakresie rehabilitacji. Drugim dziełem, którym się szczycę, to utworzony przeze mnie 25 lat temu Zakład Aktywizacji Zawodowej, który jest dziś drugim co do wielkości ZAZ-em w Polsce, zatrudniającym prawie 140 osób, w tym 100 z pierwszą grupą niepełnosprawności. Pracownicy mają zapewnioną pracę, wypoczynek, rehabilitację, dowóz do pracy i opiekę medyczną. Jak mi mawiał nieżyjący już mój proboszcz ks. Jan Franczak, że za to dzieło „będziesz śpiewał w pierwszych ławkach w chórach anielskich”. Za to, co dla tych ludzi zrobiłem wielu mnie podziwia i tego gratuluje, ale są też ludzie zawistni, źli, kłamcy, którzy mnie za to oczerniają, ale cóż, ja tak jak wielbłąd z garbem, muszę z tym żyć i nic nie jest w stanie do tego zniechęcić.
- Jak Pan w tym wszystkim znajduje czas jeszcze na działalność społeczną i polityczną?
- Po prostu lubię pracować, ale to często kosztem własnego zdrowia, ale i przede wszystkim rodziny. Sam tego bym nie zrobił. Zawsze działałem. Politycznie byłem najpierw w Związku Młodzieży Wiejskiej, później w PSL, aż mnie zawistni ludzie z niego wyrzucili. Ale to już wszystko było. Byłem radnym do Rady Gminy Tarnów przez kilka kadencji (chyba 5), członkiem zarządu Gminy Tarnów, radnym Powiatu Tarnowskiego i Senatorem RP. Działałem w sporcie, byłem przez ponad 20 lat Prezesem Tarnowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Tarnowie i Prezesem jednego z najlepszych klubów w Małopolsce, tj. Ludowego Klubu Sportowego „Wolania” w Woli Rzędzińskiej, twórcą pierwszej w Polsce Żużlowej Spółki Akcyjnej „Unia Tarnów” oraz głównym akcjonariuszem Unii Tarnów, byłem wiceprezesem Ludowych Zespołów Sportowych w Małopolsce i tak można by jeszcze długo wymieniać. Posiadam setki dyplomów, odznaczeń, orderów, pucharów i podziękowań za tę pracę. Na dziś jestem profesorem Ukraińskiej Akademii Nauk w Kijowie oraz Prezydentem Międzynarodowej Akademii Kozactwa zrzeszającej około 50 różnych organizacji kozackich w Europie. Tak można by jeszcze długo wymieniać różne funkcje i piastowane stanowiska. Tu muszę dodać bardzo ważną rzecz, że za te wszystkie pełnione funkcje i piastowane stanowiska np. radnego, prezesa czy Senatora RP nigdy nie brałem wynagrodzenia, bo umiałem sobie na siebie zarobić. Te pełnione funkcje uważałem za zaszczyt, a nie możliwość zarobku, czego wielu do dziś nie może zrozumieć.
- Działa Pan w rzemiośle, ostatnio otrzymał Pan wiele nagród, w tym „Szablę Kilińskiego”.
- Tak, z tych odznaczeń jestem bardzo dumny i zadowolony. Mam ich wiele, ale ostatnie to szczególne odznaczenie od Pana Prezydenta Andrzeja Dudy – Tytuł Złotego Inżyniera na 100-lecie Państwa Polskiego, a otrzymały je tylko cztery osoby w kraju, w tym i ja, Złoty Krzyż Małopolski, a ostatnio „Szabla Kilińskiego”. Jestem z tych medali, orderów, tytułów i Szabli Kilińskiego bardzo dumny, bo wreszcie ktoś docenił moją pracę. Wielu mi tego, co zrobiłem, co osiągnąłem i tego co mam z rodziną serdecznie zazdrości i utopiłoby mnie, jak to się mówi w „łyżce wody”, ale cóż, muszę z tym żyć i pracować i iść do przodu z takimi powiedzeniami na ustach: „że psy szczekają, ale karawana idzie dalej”.
- A co dalej u Pana w polityce?
- Zbliżają się wybory parlamentarne i postanowiłem kandydować do Senatu, jako kandydat niezależny, ale z poparciem wielu organizacji społecznych, gospodarczych i politycznych, co też było jednym z powodów, dla których podjąłem decyzję o kandydowaniu.
- Czym chciałby się Pan zajmować zasiadając w Senacie RP?
- Jest tyle spraw do załatwienia i naprawy, że będzie, co robić. Sejm i Senat to konstytucyjne organy władzy ustawodawczej, a moimi priorytetami w tym zakresie będzie naprawa ustawodawstwa i różnych sytuacji z tym związanych na przykład w dziedzinie służby zdrowia, opieki nad osobami niepełnosprawnymi, rolnictwa, rzemiosła i sportu. To dziedziny życia, na których się znam, dla których wiele lat pracuję i moim celem i marzeniem jest ich naprawa dla dobra naszych obywateli. Nie dopuszczam nawet w myślach takich działań jak to dziś się dzieje, że na przykład Senator RP jeździ po gminach i z jakąś tekturową tabliczką w rękach robi sobie fotkę, że przywiózł jakąś promesę na kilka tysięcy złotych, na to czy tamto. To uwłaczające godności Sejmu i Senatu, bo posłowie i senatorowie są od tworzenia prawa dobrego i przyjaznego dla ludzi i państwa, a nie od chałturzenia po gminach z tekturowymi tabliczkami w rękach. Również jednym z głównych motywów do kandydowania w wyborach do Senatu jest to, aby w ubożejącym i zdegradowanym okręgu czy regionie tarnowskim byli wybierani kandydaci miejscowi, ludzie znający problemy terenu, identyfikujący się z lokalną społecznością, a nie ludzie przywożeni w „teczkach”, jak to ciągle ma miejsce. I myślę, że z Waszą pomocą damy radę ten zły proceder wyborczy przerwać.